Lotnisko w Hurghadzie, godzina
trzecia nad ranem. Większość ludzi naokoło to turyści, przeważnie z Rosji,
którzy czekają na poranny lot do domu. Kiedy są w towarzystwie, mogą się
przespać na zmianę. Z braku innego zajęcia oraz możliwości zażycia krótkiej
drzemki, postanawiam poprzechadzać się po niewielu otwartych sklepach strefy
duty-free. W pierwszym od razu podbiega do mnie Egipcjanin w roli ochroniarza i
zaczyna rozmowę. Skąd jestem, jak mam na imię i czego szukam. Znajome prawda?
W krajach arabskich, gdzie się nie ruszysz, od
razu ktoś chce wiedzieć o tobie więcej i jak najdłużej zatrzymać cię rozmową. W
głowie Europejczyka kołacze się myśl „Czego ode mnie chcesz, gdzie jest
wyjście?!” i człowiek chce uciekać. Jesteśmy zasypywani kolejnymi pytaniami,
towarzysz już przechodzi do części o naszej edukacji wczesnoszkolnej bądź
koloru oczu matki naszego szwagra, a my w panice rozglądamy się za kolejnym
klientem, który mógłby odwrócić uwagę rozmówcy. Ostatecznie postanawiamy
znacząco uśmiechnąć się i pokiwać głową, a następnie prosić o wybaczenie i
odejść. Kiedy zmierzamy już w odległym kierunku, za plecami jeszcze słyszymy
pytanie o numer telefonu, maila czy Facebooka.
Początkowo, takie zachowanie
wydawało mi się natrętne, a nawet napastliwe. Głęboko w podświadomości
zakodowałam sobie, że skoro jestem młodą dziewczyną z Europy, to czego stary
Arab może ode mnie chcieć? Jednak im dłużej przebywałam w Egipcie, tym bardziej
zdawałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nikt nie chce ode mnie niczego, a
moje myśli zakrawały o narcyzm. Przekonałam się, że Egipcjanie mają w sobie
wrodzoną ciekawość i życzliwość z tym związaną. Wydaje im się jak najbardziej
naturalne, że jeżeli widzą kogoś interesującego na ulicy, to podejdą i zaczną
rozmowę, co u nas jest po prostu nie do pomyślenia.
Podstawowym pytaniem, które
usłyszycie wszędzie i zawsze, jest standardowe „How are you?”. Prawda jest
taka, że po jakimś czasie nikogo rzeczywiście nie interesuje, jak się macie, co
nawet przyznawali moi egipscy koledzy z grupy animacyjnej i psioczyli na
konieczność zadawania tego pytania. Nie przeszkodziło im to jednak następnego
dnia rano zagadać, jak się czuję, a potem szybko zmienić temat :D. Mimo, iż
wszystkich to denerwuje, brak zainteresowania jego samopoczuciem na początku
rozmowy, jest wręcz traktowane jako niegrzeczne. Pamiętam jak musiałam dzwonić
do szefa naszej grupy i szybko o coś zapytać: kiedy podnosił słuchawkę, mówiłam
tylko krótkie „Cześć” i od razu przechodziłam do rzeczy, żeby nie zabierać mu
zbytnio czasu. Takie zachowanie spotkało się z wysoką dezaprobatą i naganą z
jego strony. Tak więc za każdym następnym razem, gdy dzwoniłam do niego,
musiałam na początku odbyć krótką wymianę zdań (how are you? Fine, and you?
Fine also), która do rozmowy tak naprawdę nic nie wnosiła, ale pokazywała, jacy
to jesteśmy uprzejmi wobec siebie nawzajem.
Przedstawiciele narodów arabskich
zadają też dużo pytań z kategorii: nie wiem co odpowiedzieć, po prostu tak jest
i tyle. Kiedy już wiedziałam, że kończę pracę w grudniu, w czasie rozmowy z
turystami często o tym wspominałam. Byłam wtedy pełna entuzjazmu, że ponownie
zobaczę się z rodziną i przyjaciółmi, a do tego trochę odpocznę po siedmiu
miesiącach nieprzerwanej pracy. Mimo tych emocji, ciągle słyszałam pytania
pełne zawodu „Dlaczego wracasz do domu?”. Najprostszą odpowiedzią było dla
mnie, że przecież nie mogę przez resztę życia nigdy nie opuszczać Egiptu. Co
się okazywało? Prowokowałam kolejne pytanie, dlaczego nie. Całkiem serio.
Musiałam być bardzo ostrożna, ponieważ nierzadko na moje odpowiedzi turyści
reagowali zdziwieniem i zaczynali się głośno zastanawiać, czemu nie lubię ich
ojczyzny. Oczywiście, że bardzo lubiłam tam mieszkać, ale jak już wspomniałam:
nie mogłam tam zostać na całe życie i ciągle pracować w animacji.
Najciekawsze w całym zjawisku
jest to, że po wymianie paru zdań, od razu stajecie się najlepszymi
przyjaciółmi. Uważam, że jest to bardzo miłe, tym bardziej, że Araby potrafią
okazywać troskę swoim przyjaciołom. Jeżeli znasz kogoś krótko, a coś ci się
stanie, wiedz, że możesz na nich liczyć. Przekonałam się o tym na własnej
skórze i to nieraz. Więzi społeczne są dla nich bardzo ważne, czego przykładem
może być chociażby wewnętrzna siła narodu podczas zeszłorocznych zamieszek w
Egipcie. To, jaką jedność oni wtedy tworzyli, jest ciężkie do opisania. To
trzeba było zobaczyć.
Jak więc zakończyła się historia
na lotnisku? Sympatyczną rozmową. Byłam już wtedy po siedmiomiesięcznym pobycie
w Egipcie i wracałam do domu. Próbowałam więc trochę mówić po arabsku, co
wywołało niemałą atrakcję wśród ochroniarzy i kasjerów. W każdym razie
spędziłam parę minut w sympatycznej atmosferze i nikt przy tym nie ucierpiał, a
nawet się trochę pośmialiśmy.
Warto być otwartym na zachowania
obcych kultur i dać im szansę się poznać. To, co oni mogą odbierać jako nieuprzejmość,
my nazywamy ostrożnością i dystansem. To, co dla nas jest napastliwością, dla
nich oznacza codzienne zainteresowanie nowymi ludźmi.
Zachęcam do komentowania i
wyrażania swoich opinii. Jestem również ciekawa waszych doświadczeń z kulturą
arabską, bądź jakąkolwiek inną. Pozdrawiam!
Bardzo dobrze się czyta liczę na więcej :)
OdpowiedzUsuńMama Madzi.